wtorek, 23 lutego 2016

Kiedy dzieci gryzą dzieci...





Kiedy dzieci gryzą inne dzieci…

Spotkałam się  na Facebooku z ożywioną dyskusją na temat co zrobić, gdy jest w przedszkolu dziecko, które dotkliwie gryzie inne dzieci.

Nie będę rozpatrywać przypadku, gdy dziecku zdarza się to od czasu do czasu, gdy rozumie konsekwencje tego co robi i gdy to jest obrona, lub okres  rozwojowy.  

Zdarza się jednak tak, że jest dziecko, które robi to nagminnie i bardzo dotkliwie.

Dość trudna jest to sytuacja dla wszystkich, którzy są w otoczeniu dziecka.

Chciałabym opisać tu swoje doświadczenie w pracy z takim dzieckiem. Jestem pedagogiem. Kilka lat temu zgłosiłam się na ochotnika i jako wolontariusz podjęłam pracę  z dzieckiem, którego funkcjonowanie utrudniały incydenty z gryzieniem.

Wydaje się, że patrząc na moje doświadczenia najbardziej poszkodowanym jest dziecko, które gryzie. Bo zapewne zmaga się z jakimiś kłopotami – nie można postawić diagnozy, zanim się dziecka nie zbada na przykład pod kątem Integracji Sensorycznej, gdy nie weźmie się pod uwagę jego temperamentu, stanu zdrowia, sytuacji rodzinnej, radzenia sobie ze stresem i emocjami, nawet tego co spożywa dziecko. Podejście do dziecka  powinno być w mojej opinii zawsze holistyczne i indywidualne. Każdy przypadek takiego dziecka będzie inny i kontekst , i przyczyna dla której to robi też.

Dziecku, które gryzie nawykowo, nie pomogą kary ani krzyki, lecz specjalistyczna pomoc i właściwe reakcje nauczycieli i innych dzieci na jego ataki. Wydaje się, że potrzeba indywidualnego podejścia wynikającego ze specjalnych potrzeb dziecka, uzasadnia zatrudnienie osoby cienia (asystenta), który będzie podążać za dzieckiem, by utrwalone nawyki  radzenia sobie ze stresem, powoli zostały wyciszone.

Moje doświadczenie pokazuje, że praca Cienia  jest dość wymagająca, bo nie może zostawić dziecka na krok, jednak nie izoluje go od innych dzieci, tylko towarzyszy mu, wyłapując sytuacje, które mogą powodować niepożądane zachowanie. Obserwacja sytuacji, które są „wyzwalaczami” emocji jest kluczowa, by móc działać prewencyjnie, nie dopuszczając do ataków. Cień musi liczyć się z tym, że część ataków z innych dzieci, będzie zbierać on. Poza tym jest odpowiedzialny za przekazanie dziecku, jak można inaczej „zrzucić” z siebie emocje. Praca z dzieckiem, które nawykowo gryzie, może zająć sporo czasu, zanim nauczy się reagować inaczej. Wychowanie to przecież proces. Daleka byłabym jednak od nagradzania za „właściwe” zachowanie i karanie za gryzienie. Nie chodzi o to, by dziecko, zachowywało się „prawidłowo” bo chce cukierka, tylko by czuło jak jego postępowanie wpływa na innych. Poprzez kary i nagrody dziecko nie nauczy się odpowiedzialności społecznej.

Chciałabym wspomnieć także o tym, jak trudna i krępująca jest to sytuacja dla rodziców takiego dziecka, które gryzie innych. Nie zawsze powiedzenie, że niedaleko pada jabłko od jabłoni jest prawdziwe, nie zawsze dzieci są takie jak ich rodzice. Często dzieci wychowane w ten sam sposób w jednej rodzinie różnią się między sobą jak woda i ogień. Zrzucanie winy na rodziców jest krzywdzące. Na pewno wymagają wsparcia od nauczyciela, który będzie wiedział, jak wspólnie mogą pomóc sobie i dziecku. Różni są rodzice i różnie reagują, nie zawsze chcą wziąć odpowiedzialność za współpracę, jednak pokładam wiarę, że i nauczyciel i rodzic „grają do wspólnej bramki”.

Cel, czyli dobro dziecka, może okazać się nadrzędne i motywujące, choć  sama wiem z doświadczenia, że nie zawsze.

Myślę sobie, że bez rozmów o zaistniałej sytuacji nie mogą zostać również rodzice pogryzionych dzieci. Oni  są w bardzo niekomfortowej sytuacji, bo nie chcą być uznani za nadgorliwych rodziców, z drugiej strony pogryzione dziecko ze śladami to nie jest widok kojący dla żadnego rodzica. Nie ma zgody na przemoc, tyle się mówi, że trzeba reagować, a tu nagle, wśród opinii choćby niektórych Pań z tej gorącej dyskusji (na którą trafiłam na Facebooku), dowiaduję się, że nie trzeba, bo to naturalne…

Nauczyciel to kolejna ważna osoba w tym całym niewątpliwie dużym problemie. Zachowanie takiego dziecka może skutecznie utrudnić życie przedszkola. Nauczyciel powinien dostać wsparcie dyrekcji na poziomie pomocy w postaci osoby asystenta, jak i plan działania ustalony wraz z psychologiem odnośnie wsparcia sfery emocjonalnej, odstresowania dziecka, ewentualnej terapii SI. Zaangażowany powinien być cały zespół, by wszyscy zachowywali się w sposób podobny do nauczyciela prowadzącego.

Kolejna grupa, którą trzeba się zaopiekować to dzieci pogryzione dzieci i wszystkie te, które są w przedszkolu.

Wierzę, że zaangażowani nauczyciele wraz z rodzicami, nie pozwolą zgubić się takim dzieciom, skazując ich na los wiecznych przenosin z przedszkola do przedszkola, licząc, że po kolejnym zlaniu dziecka , zwyczajnie odechce mu się takich ekscesów.

 

Anna Rozdejczer

2 komentarze:

  1. Bardzo zaciekawił mnie ten wpis. Jak dotąd nie miałam do czynienia z dzieckiem, które ma problem z gryzieniem innych. Wspomniane zostało, że ten zły nawyk powinien zostać wyciszony.. A ja bardzo chciałabym wiedzieć, JAK tego dokonać? To znaczy, konkretna sytuacja, taka która miałaby szansę zdarzyć się u mnie w szkole, z konkretnym dzieckiem (mam pewne na myśli) - M. chce zabrać samochodzik koledze, on nie chce oddać, M. go uderza, kolega oddaje, wtedy M. gryzie. Jak powinien zachować się w tej sytuacji nauczyciel/Cień, żeby takie zachowanie wygasić? Jasne, powinno się raczej zacząć od razu od chwili, gdy M. chce zabrać samochodzik, ale nie zawsze udaje się zdążyć zareagować na samym początku. Chodzi mi więc o tą sytuację końcową już.
    To bardzo interesujące!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz. Pozwoli Pani, że odniosę się do mojego doświadczenia. Większość mojej pracy to była prewencja, czyli obserwacja zachowań dziecka pod kątem wyłonienia punktów zapalnych - tak jak napisałam na blogu. Jeśli jednak taka sytuacja miała miejsce, rozdzielałam dzieci, zajmując się zawsze najpierw pokrzywdzonym (jeśli nie było w pobliżu nauczyciela). Przeważnie dziecko, które ugryzło, przeżywało duże napięcie, ja reagowałam stosownie do jego potrzeb – kiedy płakało siedziałam obok niego, próbując wyczekać moment na nawiązanie kontaktu i rozmowę, gdy było zestresowane jako terapeuta ręki – masowałam ręce i barki – to dosyć szybko przynosiło ukojenie, gdy dziecko było nadal agresywne (wiedząc o problemach z proprioceptywnością, a to dość częste w takich przypadkach) dawałam gryzak, by rozluźnić okolice żuchwy. Czas na przeproszenie ofiary z reguły był trudny dla dziecka i przeważnie zajmował sporo czasu, jednak by zrozumieć zależności, że to co robi krzywdzi dzieci – był szczególnie ważny. Czas na „wychowywanie” starałam się wykorzystywać, gdy dziecko było spokojne, gdy znajdowało się w obszarze bez problemów – nie traciłam ani chwili: czytaliśmy wspólnie książki o emocjach, rysowaliśmy buźki nazywając stany emocjonalne, poza tym podsuwałam mu pomysły co robić, kiedy się denerwujesz np. pognieść kartkę, narysować złość i wiele innych pomysłów, które podsuwała chwila. Starałam się ukierunkować działanie dziecka, tak by z jego aktywności wynikało coś dobrego, co pozwoli mu zaistnieć w grupie. Było energiczne, to np. mogło przesypywać piach w piaskownicy, by pomóc innym dzieciom usypać górę itp.
      Mam nadzieję, że odpowiedziałam na Pani pytanie.
      Pozdrawiam!

      Usuń