środa, 6 kwietnia 2016

Awantura w Centrum Handlowym.





Święta, święta i po świętach… No właśnie, minęły tak szybko,  jak mgnienie oka, jednak pozostała refleksja.

Pomiędzy myjnią, kolejnymi zakupami i kawą, trafiłam tuż przed Wielkanocą  na cyklicznie odbywający się jarmark w jednym z Centrów Handlowych – w tym, w którym woda potrafi sięgnąć kopuły J

Lawirując pomiędzy wędliną, ziołami, jajkami i koronkami trafiłam na stoisko z suszonymi owocami (zresztą genialnymi – pychota). Wymieniając się spostrzeżeniami dotyczącymi, jak znaleźć ich sklep w Internecie, na horyzoncie pojawiła się (jakby się mogło zdawać) dystyngowana starsza Pani.

Rzuciła  nerwowe spojrzenie na naszą pogawędkę i zaczęła pod nosem mówić :

„Pewnie teraz to będą gadać..”

„Gadają, gadają, a obsłużyć nie ma kto…”

„Ile to będzie trwać…”

Gdyby zmierzyć wytworzone napięcie, można by je porównać do ciśnienia wytworzonego w potrząsanej butelce szampana.  Pewnie korek wyleciałby w powietrze. Atmosfera zrobiła się naprawdę gęsta.

Gdy Pani zaczęła podnosić głos, przerwałam jej.

„Jeśli spieszy się Pani tak bardzo, a święta już za pasem, mogę Panią przepuścić.”

Pani w pierwszej chwili nie zrozumiała, ale na moje zapewnienia, że może przede mną zamówić, zrobiła to pospiesznie. Ekspedientka na moją prośbę, obsłużyła tę Panią.

Kiedy płaciła, powiedziałam jej: „Wygląda na to, że jest  Pani w stresie” i ” Mam wrażenie, że jest pod ogromną presją”.

 I nagle jakby się ocean rozstąpił. Z Pani uszło powietrze. Odwróciła się do mnie i zaczęła mówić, że właśnie tak jest, że jest w biegu, mąż ją pospiesza itp. Wysłuchałam jej cierpliwie.

Gdy zapłaciła, odwróciła się do mnie i zaczęła przepraszać za swoje zachowanie.

Naprawdę poczułam się cudownie, bo dobrze jest wiedzieć, czemu ludzie czasami zachowują się w taki, a nie inny sposób. Tak trudno jest kogoś nie oceniać, ale pozbawiając się tej pokusy, zyskujemy możliwość  poznania innych. W tym przypadku, pomogłam tej Pani zrzucić balast napięcia, który jej towarzyszył. Gdyby nie T. Gordon pewnie uległabym emocjom, a krąg frustracji i złości zbierałby  żniwo i u mnie, i u tej Pani. Stąd hasło wychowanie do pokoju, nabiera po takich doświadczeniach realnego kontekstu.

Na koniec życzyłyśmy sobie serdecznie Wesołych Świąt. Od stoiska odeszła zupełnie inna kobieta, trochę może speszona całą sytuacją, ale spokojna i uśmiechnięta.

Uff jak dobrze jest wiedzieć, co można zrobić  w sytuacjach w których przysłowiowy scyzoryk się otwiera w kieszeni. Jak dobrze jest wiedzieć jak komunikować się z innymi, gdy na horyzoncie zbierają się burzowe chmury.

Pozdrawiam obie Panie – dystyngowaną starszą i p. ekspedientkę J

Anna Rozdejczer


Szanuję prawa autorskie:
 Alvaro Tapia 

2 komentarze:

  1. Dobrze kiedy mamy chęć trzymać ten scyzoryk w kieszeni. Czasem jednak, gdy jesteśmy taką jedną kostka domina w tym łańcuszku nie udaje się zachować tak mądrze, jak Ty to zrobiłaś. Z drugiej strony warto pomyśleć, że być może ten człowiek, który nam tak mocno próbuje dokuczyć dostał przed chwilę słownego kopniaczka od kogos innego. Pozdrawiam ciepło. Basia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za komentarz. Tak utrzymać na wodzy nerwy, to nie jest łatwe zadanie. Warto jednak przerywać te "kręgi" złości. :) Pozdrawiam, Ania

    OdpowiedzUsuń