środa, 13 kwietnia 2016

Z życia wzięte - moc pytań.



 

Thomas Gordon zdefiniował listę dwunastu barier komunikacyjnych w sytuacji, gdy jedno ma problem. Na liście znajdziemy dość oczywiste pozycje jak np.: „ośmieszanie”. Pisałem o tym w swoim wcześniejszym artykule. Znajdziemy też jedną pozycję, która dla rodziców jest dość zaskakująca: „zadawanie pytań”.  
Jak to? Czy to oznacza, że kiedy moje dziecko ma problem, to jako rodzic nie mogę go zapytać co się stało? To jakaś bzdura….
 Właśnie okazuje się, że taki wstęp nie jest najlepszy.
 Oto prosty przykład:
Wyobraź sobie drogi czytelniku, że siedzisz przy stole i wypełniasz PIT :) Przypomniałeś sobie, że coś jest Ci potrzebne i potrzebujesz po to pójść. Wstając uderzasz kostką swojej stopy o nogę stołu. W jednej milisekundzie przechodzi Cię taki ból, że masz ochotę użyć bardzo niecenzuralnych słów, aby wyrzucić z siebie powstałe w jednej chwili emocje. Paskudny ból promieniuje przez całą nogę.    I nagle, w tym samym czasie pojawia się Twój partner i pyta Cię „Co się stało?”. 
Teraz chciałbym wiedzieć, co Ci przyszło do głowy, aby odpowiedzieć :) Czy poczułeś się lepiej? Nie?
To dlatego, że zwykle w takiej sytuacji najmniej masz ochotę odpowiadać na pytania. Jesteś wściekły. Boli Cię noga, a ktoś zadaje Ci pytania właśnie wtedy, gdy mózg skupiony jest niemal w całości na przetwarzaniu bólu. Dlatego takie zachowanie partnera raczej nie pomoże Ci opanować emocji. Wręcz odwrotnie, spowoduje, że odechce Ci się w ogóle z nim rozmawiać.
Negatywne emocje jakie się chwilowo wytworzyły w Tobie zamiast się wyciszyć zostaną podtrzymane.
Co zatem zrobić? Zwyczajnie okazać zrozumienie. Można nic nie powiedzieć i empatycznie przyglądać się dalszym wydarzeniom. Taką postawę nazywa się „biernym słuchaniem”. Można także powiedzieć np.: „ wygląda na to, że bardzo Cię boli”. Oba zachowania partnera pozwolą Ci zmniejszyć złość spowodowaną bólem nogi.
Podobne sceny mają miejsce kiedy coś się stanie dziecku i zaczyna ono mocno płakać. Próbujemy go zrozumieć, niemniej zwykle zaczynamy od zadania pytania „Co się stało?” To zwykle kończy dialog :) A może zatem lepiej powiedzieć „boli Cię noga”. Jeśli trafisz, wtedy dziecko powie prawdopodobnie „tak, boli mnie noga”. Jeśli pomylisz się, szybko nastąpi korekta pomysłu np.: „nie, nie boli mnie noga, tylko ręka”. Tak czy siak dziecko poczuje się zrozumiane, a w efekcie uspokoi się. Rodzic przy okazji dowie się co faktycznie się stało bez zadawania pytań :)
Ale jak to? Czy faktycznie jako rodzić nie mogę zadawać pytań swojemu dziecku?
Oczywiście, że możesz, ale wtedy kiedy dziecko nie znajduje się bezpośrednio w sytuacji gdy ma problem i jest targane emocjami. Najpierw pozwól uspokoić się dziecku, a wtedy będzie czas na zadawanie pytań. Wtedy właśnie mózg dziecka będzie miał odpowiednio dużo mocy przerobowej, aby skupiać się nie na przetwarzaniu samych emocji, ale zyska możliwość zastanowienia się nad  odpowiedzią na Twoje pytanie :)
Jeśli nadal drogi czytelniku nie jesteś do końca przekonany, że pytania w sytuacjach problemowych nie pomagają to wyobraź sobie, że jest środek nocy, śpisz w najlepsze i nagle ktoś Cię budzi i zaczyna pytać „Chce Ci się spać jeszcze?”. To tak na wesoło ;)
Szymon Placha

 Szanuję prawa autorskie:
 Andrew Steele  - questions
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz