poniedziałek, 30 listopada 2015

Jedenastolatek, buntownik prawie bez powodu.






   Kolejny wpis inspirowany życiem.

   Jedenastolatek, to u mnie chleb  powszedni, to już nastolatek a przed-dorastanie to właśnie 11-13 rok życia. Jak sama nazwa wskazuje, to przedsmak dorastania. Zaczerpnęłam języka w literaturze tematu i to podsuma moich dociekań.

  Jedenastolatek zaczyna swoją przygodę z dojrzewaniem i jest to związane z nieodzownymi zmianami hormonalnymi. Proces ten ma na celu usamodzielnienie psychiczne młodego człowieka.
  Jedenastolatek zwykle wygląda jakby był obrażony i zwykle właśnie tak jest.
Prawie wszystko mu się nie podoba, spodnie są za wąskie, koszulka za czerwona, buty za wysokie lub za niskie a obiad jest niesmaczny, nawet jeżeli zostało przygotowane ulubione niegdyś danie. Teraz nasze dziecko domaga się pytania o swoje preferencje i oczekuje by to zdanie było rzeczywiście brane pod uwagę.

  Jedenastolatek jest często rozdrażniony oraz prawie stale poddenerwowany i spięty. W celu rozładowania napięcia uruchamia szeroką gamę zachowań, które jemu "pomagają", należą do nich: chrząkanie, zacinanie się, obgryzanie paznokci, długopisów, ołówków, rozdrapywanie skóry, kręcenie włosów ale także dyskutanctwo, podważanie norm i zasad, kłótliwość z rodzicami i nauczycielami, płaczliwość, przeklinanie, wyzywanie i plucie. Po takich redukcjach napięcia jedenastolatek jest zwykle zawstydzony, wyciszony i baaaardzo zmęczony. 
Często napięcia pojawiają się w postaci objawów chorobowych. Warto jednak pamiętać, że słynne bóle paluszka, brzuszka i główki są psychosomatyczne ale bolą jak prawdziwe;-)

   Najczęściej awanturuje się z matką, jest ona znacznie gorzej traktowana niż ojciec (chociaż, częsta nieobecność wynikająca z zapracowania może pozbawić tatę tego przywileju). Przy okazji jest wybierana jako "ściana płaczu". Do kłótni, dochodzi także z rówieśnikami. Pomimo, że bardzo zależy jemu na "posiadaniu" przyjaciół, to potrafi wprost pokazać swoją złość. Może zatem zdarzyć się między nim a kolegą/koleżanką ostra kłótnia, nie powstrzymana nawet przebłyskiem myli o dobrych manierach. Po takiej koleżeńskiej burzy wszystko wraca szybko do normy (zwłaszcza wśród chłopców), gdyż życie towarzyskie jest celem nadrzędnym. 

  W tym wieku u chłopców i dziewczynek zaczynają pojawiać się fizyczne oznaki dojrzewania. Zainteresowanie tymi zmianami jest duże i oczywiste. Jest to okres poszukiwania informacji na temat seksualności, eksplorowana jest literatura, czasopisma i (niestety!) internet. Rodzice powinni wzmożyć czujność i wprowadzić "domową cenzurę"na treści przeglądane w sieci, ze względu na ich prymitywny charakter (treści pornograficzne są powszechnie dostępne i łatwo wypaczają sposób postrzegania drugiego człowieka na podmiotowy). Warto prześledzić z dzieckiem poszukiwane wiadomości na naszych zasadach, tym bardziej że pęd do wiedzy ma podłoże biologiczne i jest nie do zatrzymania (nawet najgorszą groźbą, karą czy konfiskatą elektronicznego mienia). 

  Dzieci w tym okresie sprzeciwiają się autorytetowi dorosłych (jest to proces usamodzielniania) ich miejsce zajmują koledzy i rodzice kolegów. Zaczynają bronić swojej "dorosłości", kiedy im się o czymś przypomina, zwykle reagują niechęcią lub protestem."Weź rękawiczki, jest zimno."- mówi mama. "Sam wiem co wziąć."- syczy jedenastolatek.
 Jest to również czas walki o sprawiedliwość i zasady. Dziecko często wraca ze szkoły do domu z poczuciem niesprawiedliwości, której doświadczyło ze strony nauczyciela. Typowa reakcja rodziców -"Nie zwalaj na Panią, po prostu się nie nauczyłeś/aś", budzi w dziecku nieposkromioną furię i chęć odwetu (tu kłania się 12 barier w komunikacji, o których większość rodziców nie ma zielonego pojęcia).*

  Jedenastoletnie dzieci boją się o najbliższych, o ich zdrowie, relacje i o to, że rodzice się pokłócą i rozwiodą. Niepokój wzbudzają w nich także finanse, w związku z czym zadają dużo pytań dotyczących domowego budżetu. Czasy kiedy bały się futrzaka spod łóżka odchodzi w tęskne zapomnienie w zamian nadchodzą realne obawy.



   



  * Tych czytelników, którzy mają nieposkromioną chęć zgłębienia tematu zapraszam na kurs TSR, lub do przeczytania książki T. Gordona "Wychowanie bez porażek." 


Szanuję prawa autorskie: https://www.flickr.com/photos/25401239@N05/
                                      

piątek, 13 listopada 2015

No to mieć, czy nie mieć psa w domu?

Pan Cyki - w obiektywie Joanny Kiszkurno


"Come talk to me"...

http://www.tekstowo.pl/piosenka,peter_gabriel,come_talk_to_me.html

Mamo chodź, porozmawiaj ze mną...
Byłem grzeczny, robiłem co chciałaś.
Tak bardzo zależy mi na tym, by mieć jakieś zwierzątko w domu.
Mówisz: "NIE", że nie jesteś gotowa, że teraz jestem za mały, że nie wiadomo, co los przyniesie.
Gdzie każe nam zamieszkać i radzić sobie, ale Mamo p o r o z m a w i a j ze mną.
Zrobię wszystko, byle ci udowodnić jak bardzo zależy mi na tym.
Powiedziałaś, że zobaczymy, jak zajmę się ślimakami.
Miałem je w pudełku, z liściem sałaty, wodą i całą chęcią, by pokazać ci, że dam radę.
Poradziłem sobie, nie kaprysząc przy zmianie sałaty, wystawiałem je na spacerki na trawie, bojąc się o nie i chroniąc je przed ptakami. Szczerymi łzami płakałem, jak Dżafilka skończyła życie i jak podczas samotnego już życia dalej, podczas spaceru Dżafi zaginął bez śladu...

Please, come talk to me"

"No proszę porozmawiaj ze mną
Czy porozmawiasz ze mną, proszę?
Możemy uwolnić to nieszczęście
No dalej, podejdź porozmawiać ze mną"

(http://www.tekstowo.pl/piosenka,peter_gabriel,come_talk_to_me.html)

Słyszysz, jak mówię do Ciebie? - potrzebuję tego.
Tak synku, słyszę.
To prawda, że Cię trochę zniechęcałam. Nie da się przewidzieć, co los przyniesie, masz rację.
Zwierzak to jednak obowiązek i tak bardzo boli, gdy odchodzi, chcę Cię przed tym uchronić, tyle, że ty tego nie chcesz.

"Czy nigdy nie zmieniasz zdania?
Teraz Twoja przyszłość jest taka świetlana
I zachowujesz się jakbyś była głucha i ślepa
(I zachowujesz się jakbyś była głucha i ślepa)
No dalej, podejdź porozmawiać ze mną (x2)"


Pamiętam jak zapytałam Ciebie, co chciałbyś dostać pod choinkę, jaki prezent wymarzony chodzi ci po głowie.
Odpowiedziałeś, że nic nie chcesz, nawet psa... Wiesz, że to wydatek, który nie mieści się w naszym budżecie, ale może chociaż karmę dla psa...
No i... podjęłam decyzję.

Dzisiaj mamy psa, którego kochamy wszyscy szaleńczo, chyba z wzajemnością :)
Gdyby spróbować miłość tę zmierzyć chwilami, które spędzamy na przytulaniu, czesaniu, zabawie itd. okazałoby się, że miłości nie da się żadną miarą zmierzyć...
Pies czyli nasz Cykor (Norfolk Terrier - http://zamlicze.pl/pl/index.htm) zawładnął naszą uwagą w niezwykle uroczo - zaborczy sposób. Chwile spędzone  w gronie rodzinnym  z nim są warte przeżycia.
Smutno mi się robi, gdy widzę dzieci, które nigdy nie dotknęły psa czy kota.
Ich rączki nie poznały, jak to jest czuć sierść pod palcami, jak ciepłe i pachnące potrafią być psiaki (jeśli się nie wytarzają). Nie wiedzą jak wyglądają błagalne oczka wyczekujące na jakiś smakowity kąsek, chyba, że ze Shreka. Jak skaczą zimą po śniegu i jak łapią śnieżki myśląc, że są to przysmaki. Jak wyją z radości, kiedy przyszliśmy po dłuższym czasie do domu. Jak wtulają się, kiedy z oczu nie chcą płynąć łzy radości.

Masz rację synku, nie da się przewidzieć tego, co nas spotka w życiu, trzeba zatrzymać się nad zwykłymi i prostymi przyjemnościami.
Ja zyskałam bliskiego mi ochroniarza, który szczeka nawet, jak buziaka chce dać mi mąż.
Chodzi za mną krok w krok, a jak byłam chora wlazł pod łóżko i spał razem ze mną. Przyjaciel na dobre i na złe.
Wasz tata zyskał - odstresowywacza, bo Cyki uwielbia być tarmoszony i panu przypadł w udziale ten zaszczyt. Poza tym Pan zyskał możliwość codziennych wieczornych spacerów. :)

... Może, po przeczytaniu tego, zmienisz swoje zdanie?
Anna Rozdejczer



piątek, 6 listopada 2015

Rodzic też człowiek - mit żelaznej konsekwencji.


Dzisiaj opiszę jeden z moich dwóch ulubionych mitów rodzicielskich.
Pisząc ten artykuł pojawia mi się na twarzy lekki uśmiech, gdyż znam to z własnego podwórka. :)

Mit żelaznej konsekwencji. 
 
Oznacza on ni mniej, ni więcej tylko tyle, że zawsze, na każdym etapie życia, w każdej chwili, mamy takie samo zdanie w danej sprawie. W efekcie zawsze taki sam sposób akceptujemy lub nie akceptujemy zachowania naszych dzieci.
 
Bycie rygorystycznie konsekwentnym w praktyce powoduje, że zmuszasz się drogi rodzicu do zachowań, które są wbrew Tobie.
 
Jeśli np: powiesz Twojemu czteroletniemu dziecku, że nie może skakać po kanapie to ma tak być zawsze i basta. I choćbyś nawet w danym dniu dostał/a awans, wygrał/a w totka lub dowiedział/a się, że ktoś z Twoich bliskich cudownie ozdrowiał, to i tak nie pozwolisz dziecku poskakać po kanapie. Nieważne, że twoja akceptacja w tym dniu ogromnie rośnie - Ty przecież musisz być k o n s e k w e n t n y/a. Trzeba być twardym i już!
 
- Czy da się być takim konsekwentnym rodzicem?
- Pewnie tak, tylko po co?
  • Jak długo wytrzymasz w takim żelaznym działaniu, w którym nie czujesz się sobą?
  • Co Twoje dziecko będzie myśleć o Tobie, gdy kiedyś zobaczy cię uradowaną/ego, szczęśliwą/ego, a mimo to nie pozwolisz mu pobrykać po kanapie, chociaż całe Twoje ciało będzie przeczyć temu, co mówisz?
Prawdopodobnie zadajesz sobie poniższe dwa pytania:
 
1. No, ale jak to? Przecież nie mogę zmieniać zdania na dany temat, no bo jak to będzie wyglądać w oczach mojego dziecka?
 
2. Jak wytłumaczę zmianę zdania np.: za dwa dni, kiedy wrócę z pracy zmęczona/y i będę chciał/a odpocząć, a dziecko zacznie wariować na kanapie?
 
Ad. 1
Zmienić zdanie to nic złego, szczególnie wtedy kiedy zmieniają się okoliczności. To wręcz naturalne zamiast kurczowo obstawiać przy swoim. W tym wypadku opisałem dzień, w którym jesteś wyjątkowo szczęśliwa/y i pewnie chcesz się dzielić z tą radością także z dzieckiem. Skoro tak, to zrób to, zamiast zawracać sobie głowę schematami!

Wystarczy powiedzieć do dziecka np: " W porządku, dzisiaj spotkało mnie dużo szczęścia i mam genialny nastrój, dlatego w drodze wyjątku możesz poskakać na kanapie." Dziecko usłyszy, że zabawa na kanapie jest odstępstwem od reguły czyli, że nadal masz takie samo stanowisko w tej sprawie. Jednocześnie widzi w Tobie człowieka, a nie maszynę. Widzi kochającego rodzica, który ma uczucia i emocje, a nie jest bezdusznym egzekutorem wcześniej wyznaczonych reguł.

Tak rodzi się wzajemny szacunek w relacji rodzic - dziecko.

W ten sposób uczysz dziecko, że zmiana jest naturalnym i stałym elementem życia.

Ad. 2

Jeśli w pierwszym dniu zachowasz się tak jak napisałem powyżej, to za dwa dni nie będziesz miał/a problemu wytłumaczyć dziecku, dlaczego nie chcesz, aby dzisiaj skakało po kanapie. Ono zrozumie, że jesteś zmęczony/a - zaufaj mu.

Drogi rodzicu, jak przekonałeś się przed chwilą, przestrzeganie zasady żelaznej konsekwencji jest bardzo trudne. Nie dość, że musisz czegoś wymagać od dziecka, to do tego czasem działasz wbrew sobie. Dlatego proponuję używać tej zasady jak najrzadziej.

Dla przykładu: ja jestem stanowczy w stosunku do zachowań mających bezpośredni wpływa na życie i zdrowie lub uczucia innych osób. W innych sytuacjach daję sobie przestrzeń na zmianę zdania. Na to, aby być sobą.

Tak jest po prostu miło i naturalnie :)
I tego życzę i Wam!

Szymon Placha - trener komunikacji Gordona