Jak zaczynam rozmawiać z ludźmi o „konkretach” (nt.
relacji), to okazuje się , że rozmówcy są zainteresowani do momentu, gdy
rozmowa nie dotyczy ich bezpośrednio.
Ten źle gada, ten nie umie, ta tylko krzyczy, ten to, a tamta tamto, a o sobie ani słowa.
Refleksja czasami bywa nieprzyjemna szczególnie, gdy
okazuje się, że mamy dorastające
dzieci….
„Pani, ja już nie potrzebuję żadnych kursów, ja mam
dorosłe dzieci”. Zdarza mi się to usłyszeć i zupełnie wbija mnie to w podłogę. Dlaczego? Bo dzieci ma się całe życie,
a warsztaty dla rodzin nie są tylko dla rodzin z maluchami.
Zdarza się też, że „optymiści” od maluchów twierdzą, że
problemy rosną z dziećmi i dopiero
później mogą potrzebować pomocy, bo póki co, świetnie sobie dają radę.
Trudno mi się z tym zgodzić. Po prostu te problemy mają
inny wymiar, ale nie oznacza to, że jedne są ważne, a inne błahe.
Pracując w firmach chcąc nie
chcąc na jakiś kursik nas firma wysyła. Ewentualnie sami się wysyłamy, bo
chcemy wiedzieć więcej, bo chcemy pracować lepiej i awansować. Jednak nie
dotyczy to rodziny, mam wrażenie jakby była czymś gorszym. Może i rodzina kasy
nie da, ale da to, czego za kasę nie da się kupić.
Dzieci mamy całe życie. Gdy są małe skupiamy się na
higienie, pielęgnacji itp. itd. Pierwszy kryzys przychodzi, gdy dziecko ma około 2 lat. Chce tylko sam, mama idź,
zostaw. To trudne, czasami szukamy pomocy, czasami damy w tyłek, lub przekupimy
z nadzieją, że to minie.
Następny kryzys , który może zabrać wszystko łącznie z
dzieckiem, to kryzys nastolatka. Tu już
nie da rady dać klapsa, ani przekupić. Na tym etapie jak nie masz obszaru
porozumienia to przepadłeś jako rodzic.
Wciąż pobrzmiewa mi w uszach: „Pani, ja mam już starsze
dzieci”. Czy to oznacza proszę Pana, że już ich Pan nie wychowuje, że spisał je
już Pan na straty? Nic was nie łączy? Relacja trwa między ludźmi całe życie, ale
tylko jeśli o nią dbamy i zabiegamy.
Ja czuję się dzieckiem swojej mamy, mimo moich prawie 40
lat na karku. Dzieci będą zawsze dziećmi i zawsze zasługują na to, co
najlepsze. Lubię, gdy mama pamięta o mnie w Dzień Dziecka, zawsze sprawi mi
czymś przyjemność, bo… Dlaczego nie?
Nie spisujmy nastolatka na straty, ani nie zrzucajmy winy
na innych, douczajmy się, trenujmy, dbajmy o rodzinę i nasze dzieci – bardziej
niż o firmę, pracę .
Anna Rozdejczer
Szanuję prawa autorskie:
Thea Nelander : Hard world. Strong girl.