Z wakacyjnych podróży przywiozłam kilka obserwacji, jedne optymistyczne, inne już niestety nie.
Te mniej pozytywne, którymi chciałabym się podzielić, dotyczą wszechwładnych smartphone-ów.
Urządzeń genialnych, wielofunkcyjnych można by rzec. Jest w nich przecież: telefon, kalendarz, notatnik, aparat, kamera, mapy całego Świata, gry, filmy, min. 100 aplikacji ułatwiających życie, elektroniczny bilet i nieograniczone w swej wiedzy bazy danych dostępne dzięki internetowi (oraz wiele innych funkcji nie wymienionych przeze mnie z braku potrzeb i zapewne wyobraźni).
Urządzeń genialnych, wielofunkcyjnych można by rzec. Jest w nich przecież: telefon, kalendarz, notatnik, aparat, kamera, mapy całego Świata, gry, filmy, min. 100 aplikacji ułatwiających życie, elektroniczny bilet i nieograniczone w swej wiedzy bazy danych dostępne dzięki internetowi (oraz wiele innych funkcji nie wymienionych przeze mnie z braku potrzeb i zapewne wyobraźni).
Wydawać by się mogło skarb mieszczący się w kieszeni.
Tak, ale tylko dla "zdrowego"dorosłego osobnika/osobniczki, który ma zrównoważone życie emocjonalne i osobiste, poukładany świat wartości i jest świadomy swojej roli w relacji z partnerem/partnerką.
Tak, ale tylko dla "zdrowego"dorosłego osobnika/osobniczki, który ma zrównoważone życie emocjonalne i osobiste, poukładany świat wartości i jest świadomy swojej roli w relacji z partnerem/partnerką.
Dlaczego wysnuwam taki wniosek?
Jest on sumą spostrzeżeń dokonanych w różnych sytuacjach i okolicznościach. Podczas urlopu zwiedzałam Barcelonę, trafiłam więc siłą rzeczy do Sagrada Familii.
Tłumy zwiedzających tą niesamowitą świątynię, przewijają się przez nią każdego dnia. I my (czyli moja rodzina) się "przewinęliśmy", staraliśmy zachowywać się cicho i dyskretnie, jak na zachowanie w świątyni przystało. Przysiedliśmy w "strefie" modlitwy, by w spokoju pokontemplować dzieło A. Gaudiego.
Kiedy nasz wzrok ogarnął już ogrom bazyliki i przestał podziwiać "drzewiaste" kolumny, piękne witraże, niesamowite sklepienie i cudne kształty balkonów, dopiero wówczas zobaczyliśmy tatusia, który wraz ze swoim synkiem grał na smartphonie!
Z niedowierzaniem zastanawiałam się, jak będąc w tak wyjątkowym miejscu, można grać w prymitywną grę, modelując przy okazji nieodpowiednie zachowanie swojemu dziecku. Rozumiem znudzenie ojczulka, może żona go wyciągnęła... Ale jakaś odpowiedzialność za wychowanie dziecka musi być!
To tylko jeden z przykładów "głupiego" użycia smartphona. Mogłabym tak wymieniać długo i wiele podobnych sytuacji zarówno odnoszących się do mam jak i do relacji między partnerami, którzy np. przez trzy godziny leżenia na plaży nie zamieniają ze sobą ani jednego słowa, bo każde z nich jest zajęte swoim telefonem.
Celem tego tekstu nie jest mnożenie, czy obnażanie "chorych" przykładów, ale wyczulenie i refleksja, nad tym, co tracimy, i o czym zapominamy, gdy sięgamy po to cudne urządzenie ot, tak z automatu.
Magda Kuprewicz
Zdjęcie własne.
Jest on sumą spostrzeżeń dokonanych w różnych sytuacjach i okolicznościach. Podczas urlopu zwiedzałam Barcelonę, trafiłam więc siłą rzeczy do Sagrada Familii.
Tłumy zwiedzających tą niesamowitą świątynię, przewijają się przez nią każdego dnia. I my (czyli moja rodzina) się "przewinęliśmy", staraliśmy zachowywać się cicho i dyskretnie, jak na zachowanie w świątyni przystało. Przysiedliśmy w "strefie" modlitwy, by w spokoju pokontemplować dzieło A. Gaudiego.
Kiedy nasz wzrok ogarnął już ogrom bazyliki i przestał podziwiać "drzewiaste" kolumny, piękne witraże, niesamowite sklepienie i cudne kształty balkonów, dopiero wówczas zobaczyliśmy tatusia, który wraz ze swoim synkiem grał na smartphonie!
Z niedowierzaniem zastanawiałam się, jak będąc w tak wyjątkowym miejscu, można grać w prymitywną grę, modelując przy okazji nieodpowiednie zachowanie swojemu dziecku. Rozumiem znudzenie ojczulka, może żona go wyciągnęła... Ale jakaś odpowiedzialność za wychowanie dziecka musi być!
To tylko jeden z przykładów "głupiego" użycia smartphona. Mogłabym tak wymieniać długo i wiele podobnych sytuacji zarówno odnoszących się do mam jak i do relacji między partnerami, którzy np. przez trzy godziny leżenia na plaży nie zamieniają ze sobą ani jednego słowa, bo każde z nich jest zajęte swoim telefonem.
Celem tego tekstu nie jest mnożenie, czy obnażanie "chorych" przykładów, ale wyczulenie i refleksja, nad tym, co tracimy, i o czym zapominamy, gdy sięgamy po to cudne urządzenie ot, tak z automatu.
Magda Kuprewicz
Zdjęcie własne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz