czwartek, 11 sierpnia 2016

KonfrontacJa...




KonfrontacJA 

Blogowanie daje mi nieustającą wenę twórczą. 

Przeglądając Internet, czytając komentarze z różnymi wątkami, natknąć się można na hejt i słowa, które z powodzeniem można zaliczyć do nieparlamentarnych. 

Dochodzę do wniosku, że chodzi o upuszczenie emocji, a nie o rzetelną opinię. Tak mało konfrontujemy się w sposób, który byłby „najzdrowszy” i do przyjęcia przez otoczenie nie jako obraźliwy. 

Hejt, według mnie to taka wcześniej stłumiona agresja, która pod wpływem chwili ucieka jak z czajnika para, gdy się gotuje woda. 

Fakt, sama nie przepadam za konfrontacją, bo opuszczam, jak to się zwykło mówić, strefę komfortu. Narażam się na „niewygodę”, bo nie chcę nikogo zranić, z nikim się kłócić, ale jak nie powiem o swoich uczuciach, to jak ta druga strona, ma mnie zrozumieć, moją frustrację, mój płacz itp.? 

Nie wyłożone na stół emocje, trawią nas od wewnątrz jak rak, aż dochodzimy do punktu kulminacyjnego i wybuchamy. 
Otoczenie dziwi się, co z nami nie tak? 
I padają komentarze: Zwykle ta osoba była spokojna, zrównoważona… 

No tak, ale do pewnego momentu. Frustracje są różne i różny jest ich przebieg i nasilenie, czasami skończy się na paru potłuczonych talerzach, a czasami może być to targnięciem się na własne życie. 

Staramy się dbać o porządek w otoczeniu bliższym i dalszym, lecz z moich obserwacji jest to pielęgnowanie wszystkiego, co na zewnątrz, a to, co wewnątrz to już takiemu czyszczeniu się nie poddaje. 

Łatwiej jest się łudzić się porządkiem w mieszkaniu, niż porządnie „posprzątać się” od środka. 
Poukładać emocje, zastanowić się nad sobą, zrobić rachunek sumienia, co mi się udało a co nie? To trudne. To taka higiena wewnętrzna, dzięki której żyje się z większą świadomością. Świadomość istnienia odróżnia nas od innych form życia na ziemi. Czyszczenie się od wewnątrz to właśnie konfrontacja, „zawalczenie” o siebie, by móc innym przybliżyć nasz problem i się z nim uporać. 

Co możemy stracić? 

Na pewno chwilowo komfort wewnętrzny, bo trudno jest nam mówić innym,  jak nam z czymś jest ciężko. W sytuacji np. gdy ktoś wpycha się przed nami w kolejce można powiedzieć: „Denerwuję się, gdy wchodzi pani w moje miejsce w kolejce, bo będę musiała dłużej czekać, a bardzo mi się spieszy.”

Powiedzenie  komuś w kolejce tych słów może wywołać przysłowiową burzę w szklance wody.  Jeśli jednak przełkniemy to, że ktoś się przed nas wpycha, a potem w ciągu dnia zaliczymy jeszcze kilka frustrujących sytuacji, może okazać się, że gdy wrócimy do domu, to pokłócimy się o dość nieistotne rzeczy. Wtedy zapalnikiem często są zupełne drobnostki. 

Konfrontacja jest takim czyszczeniem się ze śmieci, które w ciągu dnia, tygodnia, czasem miesięcy obklejają nas i zapychają frustracją. 
Nie chodzi mi o to, by awanturować się, domagając się swoich praw, ale o to by innym ludziom powiedzieć, co się z nami dzieje, gdy ich zachowanie i to co mówią, wpływa na nas w taki, a nie inny sposób.

Anna Rozdejczer


Prosimy o polubienie naszego Funpage Relateka:https://www.facebook.com/relateka.dogadani/?ref=bookmarks
 
Szanuję prawa autorskie: KewlGrrl

Contained Woman


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz