KonfrontacJA
Blogowanie daje mi nieustającą wenę twórczą.
Przeglądając Internet,
czytając komentarze z różnymi wątkami, natknąć się można na hejt i słowa, które
z powodzeniem można zaliczyć do nieparlamentarnych.
Dochodzę do wniosku, że
chodzi o upuszczenie emocji, a nie o rzetelną opinię. Tak mało konfrontujemy
się w sposób, który byłby „najzdrowszy” i do przyjęcia przez otoczenie nie jako
obraźliwy.
Hejt, według mnie to taka wcześniej stłumiona agresja, która pod
wpływem chwili ucieka jak z czajnika para, gdy się gotuje woda.
Fakt, sama nie
przepadam za konfrontacją, bo opuszczam, jak to się zwykło mówić, strefę
komfortu. Narażam się na „niewygodę”, bo nie chcę nikogo zranić, z nikim się
kłócić, ale jak nie powiem o swoich uczuciach, to jak ta druga strona, ma mnie
zrozumieć, moją frustrację, mój płacz itp.?
Nie wyłożone na stół emocje, trawią
nas od wewnątrz jak rak, aż dochodzimy do punktu kulminacyjnego i wybuchamy.
Otoczenie dziwi się, co z nami nie tak?
I padają komentarze: Zwykle ta osoba była
spokojna, zrównoważona…
No tak, ale do pewnego momentu. Frustracje są różne i różny jest ich
przebieg i nasilenie, czasami skończy się na paru potłuczonych talerzach, a
czasami może być to targnięciem się na własne życie.
Staramy się dbać o
porządek w otoczeniu bliższym i dalszym, lecz z moich obserwacji jest to
pielęgnowanie wszystkiego, co na zewnątrz, a to, co wewnątrz to już takiemu
czyszczeniu się nie poddaje.
Łatwiej jest się łudzić się porządkiem w
mieszkaniu, niż porządnie „posprzątać się” od środka.
Poukładać emocje,
zastanowić się nad sobą, zrobić rachunek sumienia, co mi się udało a co nie? To
trudne. To taka higiena wewnętrzna, dzięki której żyje się z większą
świadomością. Świadomość istnienia odróżnia nas od innych form życia na ziemi.
Czyszczenie się od wewnątrz to właśnie konfrontacja, „zawalczenie” o siebie, by
móc innym przybliżyć nasz problem i się z nim uporać.
Co możemy stracić?
Na
pewno chwilowo komfort wewnętrzny, bo trudno jest nam mówić innym, jak nam z czymś jest ciężko. W sytuacji np.
gdy ktoś wpycha się przed nami w kolejce można powiedzieć: „Denerwuję się, gdy wchodzi pani w moje miejsce w kolejce,
bo będę musiała dłużej czekać, a bardzo mi się spieszy.”
Powiedzenie komuś w kolejce tych słów może wywołać
przysłowiową burzę w szklance wody. Jeśli jednak przełkniemy to, że ktoś się przed
nas wpycha, a potem w ciągu dnia zaliczymy jeszcze kilka frustrujących
sytuacji, może okazać się, że gdy wrócimy do domu, to pokłócimy się o dość
nieistotne rzeczy. Wtedy zapalnikiem często są zupełne drobnostki.
Konfrontacja
jest takim czyszczeniem się ze śmieci, które w ciągu dnia, tygodnia, czasem
miesięcy obklejają nas i zapychają frustracją.
Nie chodzi mi o to, by awanturować się, domagając się swoich praw, ale o to by innym ludziom powiedzieć, co się z nami dzieje, gdy ich zachowanie i to co mówią, wpływa na nas w taki, a nie inny sposób.
Anna Rozdejczer
Prosimy o polubienie naszego Funpage Relateka:https://www.facebook.com/relateka.dogadani/?ref=bookmarks
Szanuję prawa autorskie: KewlGrrl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz