sobota, 8 sierpnia 2015

Mówiłem, nie biegaj! Mówiłem?! A Ty co?!








Żal mi dzieci! Obserwuję rodziców na ulicy, w sklepie, na placu zabaw, na basenie, w parku itd. Często jestem świadkiem smutnych zdarzeń. Smutnych ponieważ nieprzyjemnych w skutkach dla dzieci.
Ostatnia obserwacja miała miejsce w parku (fantastycznym Parku Bajka w Błoniu). Chłopiec 4-5 letni bawił się na terenie wodotrysków, biegał, w pewnym momencie niefortunnie upadł i uderzył twarzą o podłoże rozcinając sobie wargę. Rozcięcie było dość poważne, bo krew się lała strumieniami. Chłopiec był przerażony widokiem krwi i bólem wargi, głośno płakał. Jego mama próbowała bezradnie zatamować krwawienie ale udawało się jej zachować względny spokój.
Przyszedł tato chłopca i naprawdę głośno, pięć cm. od twarzy chłopca zaczął krzyczeć:
-Mówiłem Ci, żebyś nie biegał! (chłopiec płakał przerażony)
-Mówiłem?! A Ty co?!

Chłopiec płakał w niebogłosy, był naprawdę przestraszony ilością krwi, bólem wargi, wyrazem twarzy mamy i na dokładkę przerażającym krzykiem taty. Rodzina po pierwszej fali uniesienia oddaliła sie na ławkę obok fontanny (obserwowałam ich nadal).
Mama poszła po lody by schłodzić skaleczone miejsce. Tato został z synem i teraz mówił, nie krzycząc:
-Jesteś głupi, raz przewróciłeś się to mówiłem, nie biegaj! A ty co? Dalej biegasz!

Kiedy słyszę takie słowa i widzę reakcje rodziców, to serce mnie boli. WSPÓŁCZUJĘ DZIECIOM, naprawdę.
Ostatnią rzeczą, którą potrzebują, jest krzyk rodziców. Kiedy są przerażone potrzebują wsparcia i zrozumienia. Kiedy coś je boli potrzebują miłości, nie wyzwisk i poniżenia.
Wygląda na to, że rodzice w sytuacjach stresujących zapominają o uczuciach dzieci. Automatycznie dają upust swojemu lękowi i wyrzucają go na tak bardzo już przestraszone dzieci. W ten sposób dziecko zostaje z ciężkim bagażem - lękiem swoim i rodzica.
Jak wesprzeć dziecko w sytuacji trudnej i jak inaczej wyrazić swoje emocje rodzice mogą się dowiedzieć z książki T. Gordona* i na kursach TSR.



Magda Kuprewicz

*T. Gordon, Wychowanie bez porażek czyli Trening Skutecznego Rodzica. Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 2014

Szanuję prawa autorskie.
woodleywonderworks

2 komentarze:

  1. tak mi się skojarzyła straszna sytuacja z egzaminu, w którym brał udział mój syn. Ponieważ dobrze pływa i lubi to bardzo zdecydowaliśmy wspólnie, że weźmie udział w egzaminie do klasy pływackiej.
    My nie używaliśmy słowa egzamin, mowa była o zajęciach na basenie i w sali sportowej. Ale rodzice niektórzy mieli takie ciśnienie, że było to aż smutne.... Jeden tata nawrzeszczał na dziecko po egzaminie, że za szybko biegło po równoważni i dlatego noga mu się omsknęła. A przecież mówił, żeby się skupił i robił wszystko bardzo szybko, ale powoli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie emocjonują się z bardzo wielu powodów, naturalnym jest, że bliskie rodzinne relacje obarczone są szeroką amplitudą emocji. Naprawdę przykro jest patrzeć na rodzica, który nie zdaje sobie sprawy z tego, jak jego zachowanie wpływa na rozwój dziecka, właśnie tego na które krzyczy i na którym z pewnością tak bardzo mu zależy... Oby coraz większa liczba rodziców dołączała do grona osób, które mają wiedzę na temat skutków krzyku czy przymusu na relacje z najbliższymi.
      Pozdrawiam. I bardzo dziękuję za Twój komentarz.

      Usuń